
Szczepanie,
Litani właśnie przepływa pod moimi oknami. Wielki, tępogłowy, z poranionymi od macek wielkiej kałamarnicy bokami i przekrwionymi oczami. Rozgląda się wokół, szukając ofiary. Musi być głodny. Jego niepokój wprawia w drganie powietrze, kiedy mrucząc wylewa swój żal w świat.
Płynie powoli i uważnie, zwiastując nieszczęście. Co to będzie tym razem? Morderstwo? Zdrada? Pobłażliwość? Dyskryminacja? Pływa tak od lat i ze spokojem spogląda w przyszłość – będzie żył wiecznie. Nigdy nie zabraknie zła na tym świecie, prawda? Będzie mógł się nim karmić. Litani zmienia tylko czasem w Twojej wyobraźni formę. W końcu w Twoich powieściach też już bywał, tylko niekoniecznie jako morski stwór. Twoje powieści łączy wiszący w powietrzu niepokój i jakieś mroczne przekonanie, że świat zmierza ku zagładzie.
Płynąc, Litani obserwuje to, co się dzieje naokoło. I chociaż mało widzi, wytęża zmysły. Mija moje mieszkanie. Co widzi? Patrzy na ciepłe światło w przedwojennej kamienicy. Na kanapie siedzę ja i piszę list do autora książki, który powołał go do życia. Myślałam, że nazwałeś go, Litani, na cześć jakiegoś legendarnego, biblijnego stwora. Sprawdziłam to… Jego imię to nazwa rzeki w Libanie. Jaki to ma związek z Warszawą lat 30-tych? Szczepanie, czego nie dostrzegam? Powinnam? Czy może nadinterpretuję?
Tych pytań o nadintepretację jest w mojej głowie sporo po lekturze “Króla”. Mam wrażenie, że kilka powtarzających się elementów można spokojnie z powieści usunąć. Dla mnie to prosta historia.
Mamy bardzo plastycznie opisaną Warszawę w okresie międzywojennym. Możemy przespacerować się jej ulicami, poznać mieszkańców – Jakuba Szapirę, Ryfkę Kij, Kuma Kaplicę, posłuchać rozbrzmiewających w języku polskim i jidysz rozmów. Jest historia boksera, który oprócz tego, że jest samcem alfa, jest również prawą ręką warszawskiego mafioso. Razem z nim uczestniczymy w lokalnych porachunkach, obserwujemy światek polityczny, tarcia kulturowe i tożsamościowe. Po co jednak skomplikowałeś całą historię obecnością Litaniego? Po co powtarzające się zdania, które odnoszą się do wizji życia w Izraelu? To Twoja wizytówka; były też w Morfinie, ale tam miały dodatkowo zdołować czytelnika, wprowadzić go w trans, a w przypadku “Króla” wstrzymują akcję i moim zdaniem nic nie wnoszą. Trochę Ci współczuję. Przypięto Ci łatkę odważnego, ambitnego pisarza. Jak się okazuje, mamy sporo kreatywnych recenzentów, którzy doszukują się wszędzie nie tylko drugiego, ale nawet trzeciego dna. I tak jest też w przypadku “Króla”. Zaraz zaczną oceniać Twój tekst pod kątem poprawności odtworzenia realiów politycznych, zapytają o odniesienia do współczesnej polityki. Czy “Król” się obroni? Trzymaj wysoko gardę, zadaj cios i utrzymaj się na ringu.
Niespodziewanie dla siebie, uważam, że wychodzisz z tej walki zwycięsko. Przyznaję też, że czytanie tej książki sprawiło mi więcej przyjemności, niż początkowo zakładałam.
Pewnie nie chcesz tego wiedzieć, ale i tak Ci to napiszę. Tak się jakoś dziwnie składa, że napisane przez Ciebie powieści zawsze dostaję na urodziny. I tak w moje ręce najpierw trafiła “Morfina”, którą podarowała mi moja przyjaciółka. Przerzucając kolejne strony w mojej głowie kołatało jedno tylko pytanie – co ja jej takiego zrobiłam, że chciała żebym to przeczytała? Na szczęście nasza znajomość trwa dalej, ale “Morfinę” wyekspediowałam na podbój świata, ponieważ uważam, że bez znieczulenia nie da się jej czytać. I po kilku podejściach, przestałam się torturować. Wręczyłam ją zaciekawionym znajomym, ale chyba do tej pory jest 3:1 dla “Morfiny” – wszyscy czytelnicy polegli gdzieś w połowie. Możesz więc sobie wyobrazić, że otworzenie “Króla” na początku było trudne.
Zwracam się więc z uprzejmą prośbą o to, żebyś przy tworzeniu kolejnej powieści uwzględnił może moją skromną osobę i napisał coś trochę bardziej optymistycznego. Taki prezent urodzinowy?
Nie mówię, że powinieneś rezygnować ze swoich ulubionych motywów – cierpienia, wstydu, walki z wyrzutami sumienia… Ale może wpisać to bardziej w zmagania z kryzysem wieku średniego? Lekko siwiejącą skronią i opadającymi piersiami? A może zaszalałbyś i napisał coś o tym, że kobieta jak wino – z wiekiem dojrzewa? Tylko nie, że zaczyna być ją czuć beczką, bo to mogłoby mnie dobić. No nic, nie będę się narzucać, ale mam nadzieję, że jesteś otwarty na sugestie.
Litani już się znudził. Odpływa. Może jednak mój los nie jest aż tak przygnębiający i zaspokoi swój apetyt gdzie indziej. A ja odwrócę od niego wzrok bez żalu. Tak naprawdę zawsze bardziej kręciły mnie wielkie kałamarnice.
Ahoj.
Tina

//
K R Ó L S Z C Z E P A N T A R D O C H
KIEDY: Raczej wieczorem niż rano. Ta powieść jest jak gorzka czekolada – nie dla każdego i tylko w wyjątkowych okolicznościach. Na pewno znajdzie swoich amatorów. Właściwie to można zabrać ją ze sobą też do jakiejś mordowni, może na Pradze albo Woli, żeby lepiej poczuć ten klimat. Wrażenia towarzyszące lekturze może także podbić lektura w osiedlowej siłowni zalatującej lekko męskim potem. Drugie wskazanie do lektury to sytuacja, w której potrzebujesz jednej książki dla siebie i swojego mężczyzny. Król to takie “2 w 1”, każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.
DLA KOGO: Dla tych, którzy interesują się boksem, ale też dla fanów „Moby Dick’a”. Kobiet spragnionych opisu samca alfa, który oprócz prężących się muskułów żyje dziko i bez ograniczeń (na łamach powieści taka wizja prezentuje się całkiem atrakcyjnie), ma swoje zdanie i nie zawaha się go wypowiedzieć. Polecam też mężczyznom, którzy chcieliby przeczytać co nieco o samcu alfa, który o ile nie jest gatunkiem zagrożonym wymarciem, już prawie zniknął z tego ziemskiego padołu.
O CZYM: O Warszawie w latach 30-tych XX wieku. O porachunkach mafijnych. O Jakubie Szapiro, żydowskim bokserze i gangsterze. O życiu miasta, o tym jak o władzę się walczy i jak się ją utrzymuje. O Żydach i o katolikach, o tarciach kulturowych i narodowościowych.
CZEMU WARTO: Bo autor włożył sporo wysiłku w to, żeby odtworzyć język i atmosferę dawnej Warszawy. Bo warto wyrobić sobie własne zdanie na temat twórczości Twardocha, który jest jednym z głośniejszych współczesnych pisarzy i można jego książki lubić lub nie, ale żeby to zrobić, trzeba je najpierw przeczytać.
Fot. Wydawnictwo Literackie